Witajcie herosi!
jesteśmy dwiema heroskami, które postanowiły odciąć się od monotonni i stworzyć coś nowego.
Świeża krew
Pod ostrzał poszli Hazel i Luke.
Historia rozgrywa się po Ostatnim Olimpijczyku, ale przed Zagubionym Herosem.
Hazel nadal mieszka w Obozie Jupiter.
A więc... poleje się świeża krew!
Miłej lektury!
________________________
Nie miała pojęcia, gdzie jest Nico, więc
nieco się zaniepokoiła. Czy poradzi sobie sama w tym miejscu? I czy głos, który
słyszała, mógł pochodzić z Hadesu? Myśli mknęły jej w głowie niczym Arion po
wodzie. Co mam robić? – pomyślała, zagryzając wargę.
– Chodź... proszę – usłyszała gdzieś po
swojej lewej. Rozejrzała się uważnie, ale jedyne, co zobaczyła to paru
umarłych, nie zwracających na nic uwagi.
– Świetnie – mruknęła do siebie, kiedy
jeden ze strażników dziwnie się na nią spojrzał. – Teraz nawet szkielety
uważają mnie za wariatkę.
Z tego wszystkiego tak się zdenerwowała,
że nawet nie zauważyła sztabki złota leżącej jej pod stopami. Potknęłaby się,
gdyby nie czyjeś ramiona, chwytające ją w pasie... Zdumiona spojrzała na
postać, która uratowała ją przed upadkiem... To był chłopak. Bardzo przystojny
blondyn z blizną na policzku... Duch – przemknęło jej przez głowę. Ale... to
niemożliwe... on nie może być materialny. Jakby mnie złapał?
– Nie chciałaś przyjść do mnie, a więc ja
przyszedłem do ciebie – powiedział cicho tym swoim bajkowym głosem. – Jestem
Luke. – Puścił i postawił ją na ziemi.
– Dzięki – zarumieniła się dziewczyna.
– Nie ma za co, taka rola dżentelmena –
uśmiechnął się jej wybawiciel, przeczesując ręką włosy.
– Uch, dzięki i tak. Jestem Hazel –
przedstawiła się cicho i nagle zapomniała, o co tak bardzo chciała go zapytać w
pierwszej kolejności, więc zadała pytanie numer dwa. – Dlaczego mnie wołałeś?
– Wiem, kim jesteś. – Uśmiechnął się
nieziemsko, a jego blizna ślicznie się wygięła. – Gdybym nie wiedział, to bym
cię nie szukał.
– No ale dlaczego jednak szukałeś? –
dopytywała Hazel, postanawiając, że nie da się zbyć.
– Bo bardzo mnie zaciekawiłaś – przyznał,
wzruszając ramionami. – Chciałbym wiedzieć, dlaczego tak o sobie po prostu
chodzisz po krainie śmierci, rozkładu i dżdżownic.
Hazel bardzo mu nie ufała. Owszem, był
przystojny, ślicznie się uśmiechał i bardzo spodobało jej się, kiedy
przeczesywał dłonią włosy, ale nie chciała mu zaufać. Trochę się bała.
– Powiedzmy, że jestem tu na specjalnych
warunkach – wyznała po kilku minutach. Zacisnęła usta. – A ty co tu robisz?
– Ja tu jestem, bo nie mogę stąd wyjść. –
Znów przeczesał włosy, ale już bez uśmiechu.
O, to wiele wyjaśnia, pomyślała Hazel,
uśmiechając się mściwie w duchu. Nie wierzę ci i tak, pewnie masz całkiem inny
powód. Jeszcze zostanę zamordowana przez trupa, bogowie.
Co z tego, że naprawdę bosko się uśmiecha?
To tylko... Potęguje podejrzliwość.
– Um. Rozumiem – stwierdziła.
– Nie chcesz wiedzieć, jak się tu
dostałem? - zdziwił się.
– A powinnam chcieć?
Luke wzruszył ramionami.
– Zwykle inni są ciekawi.
Nie spytała, jacy "inni".
– Gilotyna? Tortury? Zostałeś
zasztyletowany i zszyty z powrotem? Ścięli ci głowę, tuż po tym, jak uznali, że
jesteś zdrajcą? – podsunęła. Coś przemknęło przez jego twarz, jakiś cień bólu,
jeśli w ogóle było to możliwe. W końcu to duch, oni zwykle są jak cienie.
– Było trochę... bardziej krwawo. Można
powiedzieć, że zginąłem w bitwie.
Zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko
jękami z Pola Kar.
– A więc... Jesteś półboginią? – spytał,
znowu przeczesując włosy dłonią. Zdumiała się. Większość zmarłych pozostaje
nieświadoma istnienia herosów. Nie była pewna, czy ma wyjawić mu prawdę, ale
coś w tonie jego głosu, jakiś smutek i jeszcze jedna rzecz, której nie rozpoznała,
sprawiły, że zaryzykowała. – Jestem córką Plutona.
Zmarszczył uroczo brwi.
– Znaczy Hadesa?
– Nie. Plutona. - Jej brwi podjechały do
góry.
– Musi ci chodzić o Hadesa - upierał się
Luke.
– Chyba mam jeszcze pojęcie, jak nazywa
się mój własny ojciec.
– Dobra – uniósł ręce w obronnym geście. –
Moim ojcem jest... – urwał zmieszany. – Był Hermes. No, wiesz, ten od
skrzydlatych butów, kaduceusza i złodziei.
Zamurowało ją.
–Mówisz o M...
Urwała, widząc jego sugestywną minę.
– Dobra. Czyli syn Herm...esa? Jak sobie
chcesz.
Czyżby sobie z niej drwił? A jednak wcale
tego nie odczuwała. Dziwne. Zwykle wiedziała, kiedy ktoś nabijał ją w butelkę.
– Czyli syn Hermesa, któremu ucięto głowę
za zdradę...
Luke wybuchnął śmiechem.
Hazel nie spodobało się to, gdyż dość mocno
wyprowadziło ją to z równowagi. W końcu duch śmiejący się w Podziemiu...?
Dobra, przyznajmy, przystojny duch? Na dodatek przez niego jej kąciki ust
powędrowały do góry. Niepokojący duch.
– Nie, to na pewno nie było tak. Jeszcze
mam głowę, widzisz? – Wyszczerzył białe zęby w uśmiechu
– Chyba tak – przyznała. Bardzo ładną
głowę.
Już miała powiedzieć coś głupiego, ale
powstrzymał ją krzyk jej brata, Nico.
– Hazel! – Pędził w ich stronę.
Hazel spojrzała na Luke'a, by wyjaśnić,
kim jest osobnik mknący z niespotykaną szybkością, ale chłopak zniknął.
Dosłownie rozpłynął się w powietrzu lub teleportował. Ta. Gdyby było to takie
łatwe w przypadku ducha...
– Jesteś – stwierdził z zadowoleniem jej
brat.
– Tak.
Ostatni raz spojrzała skonsternowana w
miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był ten dziwny chłopak, po czym wzruszyła
ramionami i ruszyła za Nico, zastanawiając się nad tym, co właśnie się
wydarzyło.
________________________
"Kyoyama, ten leń patentowany zwlekała z napisaniem mi czegoś od listopada XD Tak więc większość tego wszystkiego napisałam ja.
Ale za to ona się poprawi, PRAWDA???!?! Inaczej może zacząć bać się Słońca i wszystkich asortymentów z tym związanych. W tym kremu z filtrem
~Herondale"
Moja, kyoyamowa odpowiedź: Ok, ok, zawaliłam, ale się poprawię! (Tak, dlatego dziś jest tak krótko).
W sumie, to zawsze zawalam.
Skrzynka dietetycznej coli dla tego, co powie mi, od kiedy do kiedy pisałam ja ^^.
Indżoj i do napisania! I drżyjcie, marni śmiertelnicy, bo ja się biorę do pisania, a ja lubię pisać o motylich pocałunkach i krwi!
Pozdrawiam,
Kyoyama
(i Herondale, która zwaliła na mnie publikację posta, znalezienie szablonu, zrobienie bloga i wszystkie tego typu sprawy, a teraz mówi, że się lenię)
PS: Prologu nie ma, bo i tak nikt tego nie komentuje, heh (tak, to był mój pomysł i nie, nie motywowałam się lenistwem).
PS: Prologu nie ma, bo i tak nikt tego nie komentuje, heh (tak, to był mój pomysł i nie, nie motywowałam się lenistwem).
Hazel i Luke... ciekawe połączenie, zastanawiam się jak to wyjdzie. Weny od Apolla i czekam na kolejny rozdział, będę śledzić :3
OdpowiedzUsuńRaduje się me serce z powodu tego komentarza :3.
UsuńApollo mnie ostatnio przeklął, ale może już mu przeszło! Napisze haiku na jego cześć!
Rozdział się kiedyś napisze, dziękuję :).
Dzięki :))
UsuńGdzie gacie mojego taty z autografem? i orginalny pomysł
OdpowiedzUsuńGacie na razie tylko jedne mam, nie wiadomo, komu przypadną xD.
UsuńDziękuję :3.
Mówiłaś, że masz ich więcej , kłamczuszku XD
UsuńW magazynie jest cała sterta, ale nie mogę tak po prostu wejść i zgarnąć ;-;. Tym bardziej, że szykuje się trasa koncertowa!
UsuńSuper zapowiada się ciekawie. Weny od muz i Słonecznego Zjeba z Lirą ;3
OdpowiedzUsuńDziękuję, a wena się przyda :).
UsuńTatuś daje mi wenę, kiedy tylko chcę ^,^ xD
Usuń-Herondale
Świetny parring hue. kocham Luka :* No i płakałam na jego śmierci :C Hazel też lubię, choć wolę Nico di Angelo.
OdpowiedzUsuńSzablon świetnyyyy....
Najwiękzy plus masz za oryginalność, styl pisanie też spoko :) Będę zaglądać.
Zapraszam do mnie :) Dopiero prolog jest hue
http://luke-and-mika.blogspot.com/
Ha ha, dziękujemy :*
Usuń(Bo piszemy to we dwie z Kyoyamą XD ;) )
-H.
Obiecałam komentarz, wiec jest! :)
OdpowiedzUsuńHazel *.* i Luke *.*
Pomysł jest jednym słowem (przepraszam za słownictwo) zajebisty!
Kocham tych bohaterów bardziej niż Nutellę a to mówi samo za siebie...
Super styl pisania jak dla mnie i ogólnie rozdział świetny!
Będę czytać na pewno!
Jeśli wygrałam te gacie Hadesa (xD) proszę o przysłanie ich na tego bloga http://troche-inna-opowiesc.blogspot.com/ :>
Oczywiście, wpadnę :*
UsuńNo i dziękujemy, każdy komentarz jest jak nektar, czy ambrozja <3
-Herondale
Z mojej skromnej strony tylko "dziękuję", bo szkoła mnie wzywa.
UsuńWięc...
DZIĘ-KU-JĘ!
Bardzo ciekawe połączenie, jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby ktoś łączył Luke'a z Hazel, jednak po lekturze tego rozdziału uświadomiłam sobie jak wiele ich łączy :)
OdpowiedzUsuńMały spamik i zapraszam do odwiedzenia mnie:
http://revange-of-the-dead.blogspot.com/
Podczas corocznych szczepień w Cougar High School, tajemniczy wirus dostaje się do organizmów uczniów. Obumierają ich narządy wewnętrzne, a sami zamieniają się w żywe trupy. Przy życiu pozostaje tylko piątka nastolatków, których od zamienienia się w bezmózgie zombie uratował przymus zostania w szkole w ramach kary. Różni ich wszystko - styl życia, wygląd zainteresowania. Jednak muszą współpracować i wzajemnie sobie zaufać, aby przetrwać. Czy uda im się ta trudna sztuka?
Jak na razie jest tylko prolog, ale mam nadzieję, że szybko pojawią się nowe rozdziały :)